Strona główna » klimat » Koniec gospodarki naftowej

Koniec gospodarki naftowej

Archiwum

W roku 2023 wyprodukowano na świecie 94 miliomy samochodów. I było to mniej niż w 2017 i 2018 roku, kiedy produkcja wynosiła 97 milionów. A we wszystkich latach pomiędzy sporo mniej. Ale co jeszcze jest ciekawe, w 2017 praktycznie całość było to samochody spalinowe, w zeszłym roku z tychże 94 milionów, prawie 15 milionów to były pojazdy bateryjne lub ładowalne hybrydy (czy tak przetłumaczyć plug-in-hybrids?). A ich produkcja rośnie w tempie ok 50% rocznie i bym się spodziewał, że takie lub nieco wolniejsze tempo się jeszcze przez jakiś czas utrzyma. Oczywiście im większa skala, tym tak szalony wzrost trudniej utrzymać, ale sądzę że już pod koniec obecnego dziesięciolecia samochody osobowe napędzane wyłącznie silnikami spalinowymi to będzie zestaw modeli schodzących, jakieś niszowe pojazdy i produkcja na różnych zamkniętych, skansenowatych rynkach, jak Iran, czy coś. Oraz trwająca implozja chińskiej gospodarki zmniejsza produkcję spalinowych, ale właściwie nie dotyka elektrycznych.

To jest oczywiście tylko produkcja. Nadal jeździ to co jeździ, elektryki na ulicach stanowią w skali świata margines i nadal solidna większość produkcji są to samochody spalinowe i one będą jeździć co najmniej 15 lat. Jednak proces się zaczął. I nie widać nic, co mogłoby go zahamować.

Podobny, tylko już bardziej zaawansowany proces ma miejsce w wytwarzaniu elektryczności. Dziś znaczna część nowych mocy pochodzi z wiatru i słońca. I ten odsetek też cały czas się zwiększa, głównie z tego powodu, że inwestycje w tradycyjną energetykę regularnie okazują się ekonomicznymi katastrofami. W skali świata to jest obecnie blisko 15% i zwiększa się o około 1,5% rocznie, może za jakiś czas przyspieszy do około 2%. I zapewne gdzieś w okolicach 50% udziału w światowej energetyce zacznie spowalniać, bo w niektórych miejscach tradycyjna energetyka będzie mocno okopana, a w innych czynnikiem limitującym stanie się bilansowanie, magazyny energii i moc dostępna na żądanie.

Czyli mówimy o kolejnych 20 latach szybkiego rozwoju nowej energetyki odnawialnej i następnie pewnym spowolnieniu tego procesu. Lub nadal szybkim rozwoju, ale w celu zastąpienia paliw kopalnych w syntezie chemicznej, użycia prądu do produkcji paliw płynnych, etc.

Tak czy inaczej, gdzieś w latach 40-tych udział paliw kopalnych w produkcji energii będzie kilkukrotnie mniejszy niż dziś. Jednocześnie będzie to dekada, kiedy ostatnie masowo produkowane samochody spalinowe będą równie masowo trafiać na złomowiska.

To oznacza, że dziś, fizycznie dziś istniejący przemysł i to jak zostanie rozbudowany spowoduje gwałtowny spadek zużycia paliw kopalnych w latach 40-tych. Razem z emisjami CO2, metanu i, co najważniejsze- politycznymi wpływami gangów koncernów naftowych. I to jest dobra wiadomość. Zła, że to jeszcze kilkanaście lat. W trakcie których emisje będą spadać raczej powoli. I całkiem możliwe, że w najbliższych latach wręcz wcale.

Przypomnę jeszcze raz, że to nie są jakieś przewidywania, zgadywania, plany polityczne lub ekstrapolacje z aktualnego, chwilowego trendu. To jest proste pokazanie konsekwencji dalszego istnienia i działania aktualnej bazy przemysłowej. Kierunek i tempo rozwoju czy zwijania się tej bazy to już jest druga pochodna, nie tylko prawie niemożliwa do precyzyjnego przewidywania, ale też znacznie mniej istotna w krótszym i średnim okresie czasu.

Zapewne niektórzy jeszcze pamiętają czasy pierwszych telefonów komórkowych. I może to dziś zabrzmi niewiarygodnie ale, zależnie gdzie, minęło 15-20 lat od pojawienia się pierwszych do pierwszych smartfonów. W tym czasie powoli zmieniały się z zabawki dla japiszonów w rzecz do codziennego dzwonienia i wysyłania sms. Dopiero iPhone 3 (czyli pierwszy który przyzwoicie działał) to zmienił w ciągu jednej nocy. Po następnych krótkich kilku latach smartfony mieli wszyscy. I tak było w sumie z wszystkim. Oczywiście, skala dzisiejszej zmiany jest nieporównywalna do czegokolwiek wcześniej, jednoczesna przebudowa praktycznie całego systemu pozyskiwania energii oraz transportu to jest obłędne w swej skali wyzwanie. Ale ono nie tylko się dzieje na naszych oczach, ale też możemy już wyraźnie widzieć dalszy jego przebieg.

Relatywnie niewielkie efekty zmian przez następne 15 lat mają jednak inną, poważną konsekwencję. Budżet węglowy będzie przekroczony, i to poważnie. I nie mówię o 1,5 stopnia ocieplenia, to jest poza zakresem marzeń. Mówię o poważnym przekroczeniu 2 stopni. A co gorsza nie wskutek emisji CO2 jakoś równomiernie rozłożonych i systematycznie spadających do powiedzmy 2050 roku, a skumulowanych w najbliższych latach i gwałtownie spadających nieco przed/w okolicach tego 2050 roku. A to dla odmiany znaczy, że chaos klimatyczny będzie się stale, konsekwentnie i stabilnie zwiększał z roku na rok przez następne kilkadziesiąt lat. Każdy kto pamięta jeszcze jakoś stabilny klimat, niech starannie zachowuje te wspomnienia, bo nigdy więcej tego nie zobaczy. Ale ludzie dziś urodzeni, może gdzieś na starość zobaczą jakąś nową normalność. Zupełnie inną niż dziś, ale przynajmniej w okolicach stabilności.

Ale przypuszczam, że jakieś 100% Czytelników już się urodziło, a i podobny odsetek ma powyżej kilkunastu lat. Co zasadniczo że prawie nikt, kto teraz czyta te słowa już nigdy nie doświadczy stabilnego i przewidywalnego klimatu. Już zawsze jedyną stałą rzeczą pozostaną wiadomości o kolejnej niespotykanej wcześniej suszy, powodzi, fali upałów lub mrozów.

I gdyby ktoś miał złudzenia, że po prostu będzie się robić cieplej, ot tak na zasadzie, że w tym roku średnia dobowa 5 C była 10 marca, to za 10 lat będzie 25 lutego, prace rolne przyspieszamy o kilkanaście dni i jesteśmy OK. Nie, nie jesteśmy. Tak może będzie, kiedy sytuacja się ustabilizuje (czego olbrzymia większość Czytelników nigdy nie zobaczy). Na razie będzie tak, że jeśli w tym roku są 4 pory roku w znanej kolejności, to w przyszłym może być ich jakaś inna liczba, w innej intensywności, a nawet kolejności. I z roku na rok będzie coraz mniej wiadomo, jakie właściwie rośliny mogą dać plony w danym miejscu.

Czy coś można z tym zrobić?

Właściwie już nie. Transformacja trwa i odbywa się tak naprawdę w bardzo szybkim tempie, a dzisiejszym powodem dla którego nie może odbywać się szybciej są generalnie braki możliwości produkcyjnych komponentów (głównie ogniw litowych) i wydobycia minerałów. A właściwie całość polityki i biznesu zainteresowanego spowalnianiem tego procesu jest dziś już jednoznacznie powiązana z Rosją. Więc zasadniczo wystarczy wygrać tę wojnę i pozbyć się z życia publicznego dzisiejszych kolaborantów. To są rzeczy, które choć pozornie mniej związane, ale docelowo bedą mieć znacznie większe znaczenie.


13 Komentarzy

  1. pilasterblog pisze:

    Faktem jest że światowa transformacja energetyczna nabrała już takiego rozpędu, że niezależnie od wszystkiego, będzie się dalej toczyć samoistnie. Upadek paliw kopalnych jest nieuchronny. Węgiel, czy ropa skończą jako niszowe ciekawostki, nieco dłużej, ale też bez przesady, utrzyma się zapewne rynek gazu.

    Pilaster ma tę satysfakcję, że przewidywał taki rezultat już w roku 2011:

    Prawdą jest również że oznacza to upadek dostawców tych paliw na rynki, monopolistów, którzy dzięki temu uzyskali bardzo wysokie, a ewidentnie szkodliwe społecznie wpływy polityczne. Proces ten zresztą trwa już od dawna. Wystarczy przypomnieć, że jeszcze na początku XXI wieku, lobby górnicze trzęsło całą Polską, w latach 70 XX wieku górnicza mafia sprawowała faktyczne rządy nad Wlk Brytanią, dopóki jej potęga nie została złamana przez M Thacher.

    W skali światowej upadek naftowych reżimów w Wenezueli, Rosji, czy Iranie też już jest w toku. Wolny od górniczych monopoli rynek energii staje się faktem.

    Warto jednak zauważyć, że zbiega się to w czasie z upadkiem ideologii klimatyzmu, straszącej prostaków „globalnym ugotowaniem”, a której ostatnim medialnym paroksyzmem była histeryczna aktywność pewnej niezrównoważonej szwedzkiej licealistki, bo nikogo bardziej kompetentnego na swojego frontmana klimatyści już wtedy nie mieli.

    I się skończyło. Globalnym potopem, suszą, i zagładą już nikt się nie przejmuje i nikt już jej na serio nie propaguje. Gwiazdy klimatycznej apokalipsy, które jeszcze kilka lat temu brylowały we wszystkich możliwych mediach w prime timach, dziś wylądowały na wysypisku martwych ideologii, wegetując już tylko na obrzeżach światowego internetu, obok kreacjonistów, płaskoziemców, ufomaniaków i fanów leczenia uryną.

    Po prostu klimatyzm spełnił swoją rolę „myśli, której potrzebowała epoka”, a która miała uzasadnić osobom ograniczonym intelektualnie, jakich zawsze jest większość, porzucenie „polskiego wyngla którego mamy na 400 lat”, w sposób dostosowany do ich poziomu percepcji. Oni zwyczajnie przecież nie rozumieją, co i jak oblicza wskaźnik NPV, co to jest stopa dyskonta, entalpia, etc. Im trzeba wyjaśnień magicznych, o złowrogim szatańskim CO2 i walczących z nim bohaterach, jak święta Greta, które to mity i legendy jednak skrajnie irytują ludzi mających jakieś pojęcie o termodynamice, ekologii czy ekonomii.

  2. Jacek pisze:

    @”Wolny od górniczych monopoli rynek energii staje się faktem” + „politycznymi wpływami gangów koncernów naftowych” – górnicze i naftowe gangi zostaną zastąpione przez jakieś inne gangi (które właśnie zwalczają złych nafciarzy, czego „twarzą” jest św. Greta od CO2). Wyraźnie świadczy o tym fakt, że inwestycje w OZE są praktycznie zarezerwowane dla korporacji. A drobnym inwestorom stawia się cały komplet biurokratycznych przeszkód. Też o tym pisałem w komentarzu na tym blogu parę lat temu. Teoretycznie inwestycja w małą farmę fotowoltaiczną o wartości średniego mieszkania w dużym mieście (700-800 tys. zł obecnie) dałaby dochód wystarczający na utrzymanie rodziny na przyzwoitym poziomie, i to po opodatkowaniu. Ale to jest praktycznie niemożliwe. Są tylko 2 opcje: 1) bida-instalacyjka za 20 tys. rozliczna w naturze (80/100) lub duża elektrownia za min. kilka milionów, której rentowność jest mocno niepewna z powodu widzimisię sieci energetycznych, które wcale nie muszą tej energii kupować. Przez ostatnie 10 lat można było w Polsce zbudować wielką rozproszoną sieć małych elektrowni PV, wiatrowych, wodnych (w samej tylko Wielkopolsce jest podobno ok. 2 tys takich miejsc, np. po młynach wodnych). Zamiast tego mamy napuchniętą bańkę spekulacyjną na nieruchomościach, bo Kowalski nie może zainwestować w OZE.

    Wyraźnie widać że nowe gangi od OZE/elektromobilności i – prawdopodobnie – energetyki jądrowej (zero emisji CO2 !) mają swoje plany i wizję Nowego Wspaniałego Świata. NWO – jak mówią szury i foliarze – zapewne bez klasy średniej.

  3. PawelW pisze:

    Że przyszłość może być tylko słoneczna wynika bezpośrednio z tej grafiki:
    https://imgur.com/kLzlNBg

    Natomiast by odpowiedzieć na pytanie, jak wykonanie tego wszystkiego wygląda w liczbach i perspektywie czasowej, odsyłam do tej prezentacji:

    Global energy transition:
    https://imgur.com/a/m4cwqUT

    https://imgur.com/a/t22HgGw

  4. pilasterblog pisze:

    Jeżeli liczyć nie moc zainstalowaną, nie produkcję energii elektrycznej, ale całkowite światowe zużycie energii, łącznie z transportem i ogrzewaniem, to w roku 1970 energia ta pochodziła z paliw kopalnych w 94%. Następne dwie dekady to rozwój energetyki jądrowej i wypieranie przez nią węgla, ropy i gazu. W 1995 roku paliwa kopalne zapewniały już tylko 86% całkowitej światowej konsumpcji energii.

    Jednak wtedy lobby węglowe przeszło do kontrataku i udało mu się zablokować rozwój energetyki atomowej. W Polsce mafia węglowa organizowała np. masowe protesty przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu, niestety skutecznie. Przez kolejną dekadę udział paliw kopalnych znów zaczął rosnąć do 87% w 2007 roku. Wtedy ruszyły OZE i teraz one wypierały ropę i węgiel. W 2022 udział paliw kopalnych znów spadł do 82%.

    Niemniej dokładniejsza analiza wykazuje,że rozwój OZE w skali świata wyhamuje w okolicach roku 2030 (w Polsce nieco później). Po prostu wszystkie możliwe lokalizacje -możliwe nie tylko pod względem warunków meteorologicznych, ale także infrastrukturalnych, finansowych, instytucjonalnych, politycznych, prawnych, etc, - zostaną już zajęte. OZE będzie wtedy dostarczać około 10% całkowitego światowego zużycia energii -razem z transportem i ogrzewaniem.

    Wtedy energia zacznie bardzo szybko drożeć i powstanie potężna presja ekonomiczna na wdrażanie nowych źródeł. Może elektrownie słoneczne w kosmosie przesyłające energię na Ziemię za pomocą mikrofal? Może wreszcie energetyka termojądrowa?

  5. PawelW pisze:

    @pilaster

    „<i>Niemniej dokładniejsza analiza wykazuje,że rozwój OZE w skali świata wyhamuje w okolicach roku 2030 (w Polsce nieco później).</i>”

    Kolega widzę nie pofatygował się, aby obejrzeć zalinkowane wyżej przeze mnie, a stworzone w samym centrum zdarzeń branży elektroenergetycznej, prezentacje. Inaczej by kolega nie pisał takich kocopołów.

  6. mall pisze:

    Nie znam niemieckiego i całkiem możliwe, że źle to interpretuję, ale czy aby wskazywane kwoty to „oczekiwania” a nie „zapewnione finansowanie”?

  7. PawelW pisze:

    @mall

    Niestety nie udostępnię Ci poufnych danych… bo to kosztuje 😉

    Faktem jest, że w branży zajmującej się rozbudową grid infrastructure już teraz mamy potwierdzone zamówienia na kilka lat naprzód i planowane jest do końca lat 20tych podwojenie production capacity na całym świecie.

    Ważnym czynnikiem jest to, że w końcu przełamuje się konserwatyzm branży i powoli daje się przepychać tańsze i efektywniejsze rozwiązania, na które dotychczas kręcono nosem.

    Np.
    – trzeba będzie postawiać na świecie setki tysięcy RONTów, aby integrować eletryczność z wiatraków i fotowoltaiki
    – trzeba będzie przejść na inny rodzaj masztów wysokiego napięcia. Takich na przykład… 40% tańsze w produkcji oraz szybkość stawiania wysoka i nieporównywalna z niczym, co jest obecnie na rynku. Bo tradycyjne maszty stawia się ca. 1 sztukę w tydzień. Te nowe ustawia się 3 sztuki w 1 dzień, z palcem w nosie.
    – do tego dorzuć sobie niesamowity rozwój idący w kwestii na przykład floating offshore.

    I na to wszystko idą potężne pieniądze.

    Niektórym się może nie podobać, że firmy, które wcześniej wydobywały ropę z mórz i oceanów, mają wiodącą rolę przy rozwiązaniach dla farm wiatraków offshore, ale mi to rybka.

  8. @PawelW

    Fajne, prosimy o więcej. Zwracam tylko uwagę, że przy większej ilości linków komentarze czekają na zatwierdzenie, więc proszę nie panikować.

  9. PawelW pisze:

    @RE

    Akurat o RONTach to wspominałem na drugim blogu jakoś tak dokładnie 10 lat temu… 😉 tyle czasu zajmuje przbijanie się z takimi rozwiązaniami przez „konserwę” branży. Teraz trzeba wyskalować produkcję do dziesiątków tysięcy na rok… i to się stanie, niedługo.

    Z zakresu floating offshore; niedługo – do końca lat 20tych – w okolicach Korei powstanie 750MW farma wiatrowa, o ile nie kilka.
    ==>Dla zainteresowanych tutaj jest video pokazujące jak powstała pierwsza na świecie (jeszcze trochę testowa) farma wiatrowa tego typu.

    Na Morzu Północnym zainstalowane moce (ok 30GW) wzrosną do 2050 10-ciokrotnie. ==>Podpisy zostały złożone 😉

    Itd. itp.

  10. mall pisze:

    @Pawelw: THX!

  11. TT pisze:
    1. RONT to po polsku transformator z odczepami… zmniejszy się tym sposobem zmienność napięcia w sieci ale przepustowość poprawi to o góra parę %. Kto zrobił przełączniki zaczepów? do tej pory z tym był problem.
    2. @ PawełW – dziękuję za prezentacje… szkoda tylko, że nie dołożono na nich jednej informacji. Jak będzie wyglądać cena jeśli utrzymamy aktualne regulacje.
    3. Słupy – te nowe słupy to beton? czy tworzywo sztuczne? a co do linii dalej pozostaje regulacja 1kV/m na wysokości metra pod linią? czy to też będzie „liberalizowane”? I w związku z tym jaki będzie pas technologiczny pod linią? akurat miejsce na PV.
  12. PawelW pisze:

    @TT

    1. O RONTcie/RDT można więcej i po angielsku poczytać i posłuchać tutaj:
      a) pierwszy
      b) drugi
      c) trzeci
      d) czwarty
      ==> O ile mi wiadomo są już jacyś producenci takich przełączniki zaczepów w Azji… ale póki co jeden tylko produkuje masowo
    2. W kwestii prognoz finansowych odsyłam do IRENY 😉
    3. O słupkach więcej tutaj
  13. TT pisze:

    @PawełW

    ad 1. Czyli nic nowego, opłaca się teraz zejść z tą technologią na niższe napięcia.

    ad 3. Pomysłowe izolatory… żadnych istotnych informacji: wymiarowanie, momenty i siły niszczące, rozkład pola – czyli jeszcze z 10 lat rozwoju. Co nie zmienia faktu, że linię potrzebną na wczoraj da się zaprojektować i ewentualne zbudować w 2 do 12 lat (administracja) i czas stawiania słupów nie jest specjalnie istotny.

Dodaj komentarz

Follow rewolucja energetyczna on WordPress.com