Strona główna » ogólne » Czy ja jestem ponury?

Czy ja jestem ponury?

Archiwum

Trwająca Rewolucja Energetyczna to zmiana sposobów pozyskiwania i wykorzystywania energii. I pod tym względem nie jest niczym wyjątkowym, były takie już poprzednio.

Pierwszą była rewolucja neolityczna, z udomawianiem zwierząt i rolnictwem. To przecież dostarczyło mnóstwa kalorii dla populacji. Ogólnie mniej zdrowej i żyjącej w gorszych realiach społecznych niż wcześniej, ale znacznie większej. Kolejną fazą była arabska rewolucja rolnicza w czasach Kalifatu, wtedy też nastąpiła pierwsza fala w miarę masowego wykorzystania energii wiatru w przemyśle, co po upadku Kalifatu było kontynuowane np. w Hiszpanii i za tym pośrednictwem w reszcie Europy.

Następnie znana powszechnie rewolucja przemysłowa, z niewyczerpanymi do dziś zapasami węgla, ropy i gazu i chemicznym rolnictwem

Każda z tych faz kompletnie przeorała realia populacyjne, gospodarcze i społeczne na całym globie. I każda toczyła się w akompaniamencie potężnych konfliktów.

I obecne odstawianie paliw kopalnych już niestety wygląda podobnie. Przyznam, że przez większość czasu prowadzenia tego bloga byłem wielkim optymistą. Że mogę być jedynie kronikarzem przejścia z jednego stanu do drugiego, że będą jakieś wyboje i zakręty, ale ogólnie wszyscy w całości i szczęśliwi pewnego dnia znajdziemy się po drugiej stronie tęczy. Choć sam prywatnie postępowałem tak, aby przyjemnie spędzać tu i teraz, ale jednocześnie być przygotowanym na paskudną burzę.

Dziś barwy na horyzoncie wydają się znacznie bardziej ponure i koalicja obrońców dotychczasowego systemu wydaje się być zdecydowana na wszystko. Jakby panował wśród nich coraz mocniejszy konsensus, że lepiej wysadzić w powietrze wszystko niż oddać choć kawałek tortu naftowego.

O czym dokładnie mówię?

Otóż musimy się cofnąć kawałek w historii. W 1970 roku w USA uchwalono ustawę nazwaną RICO (Racketeer Influenced and Corrupt Organizations Act). Z grubsza rzecz biorąc pozwalała ona na konfiskatę całego mienia organizacji, które były w jakimkolwiek stopniu zaangażowane w działalność przestępczą. Zasadniczo celem tego była po prostu konfiskata gospodarczych przykrywek mafii i pralni pieniędzy. Ale pod koniec lat 80-tych okazało się, że można i że prokuratorzy chcą również domagać się konfiskaty majątku korporacji, które zasadniczo prowadziły legalny biznes, ale czasem dla jego prowadzenia używały nieco mniej legalnych metod, jak na przykład zlecanie zabójstw.

To był spory cios dla biznesu i niespecjalnie były obejścia prawne dla odpowiedzialności z RICO act, więc generalnie korporacje jakoś tam obecne w USA na przełomie lat 80-tych i 90-tych zaprzestały takich praktyk. Wtedy się okazało, że bez takich i podobnych metod perswazji biznes naftowy się w ogóle nie spina i stracił przełożenie polityczne. Doszło nawet do takich rzeczy jak protokół z Kioto w 1992 roku, najambitniejsza do dziś międzynarodowa próba ograniczania spalania paliw kopalnych.

Na szczęście dla nich to były czasy globalizacji, międzynarodowych inwestycji i outsourcingu. Więc kto zainwestował w Rosji, ten uzyskiwał dostęp do usług znikania aktywistów klimatycznych i polityków w trzecim świecie. Nikt nic nie wiedział, nic nie było powiązane z USA, gdzie tylko był rosyjski konsulat, tam prędzej czy później można było znaleźć zwłoki kogoś kto zbyt głośno mówił różne brzydkie rzeczy o Shellu, BP czy innych takich firmach.

Co zupełnie oczywiste, w Rosji stały się obecne wszystkie zachodnie firmy naftowe. A przynajmniej te, które lubiły robić interesy poza krajami pierwszego świata, bo wzajemna wymiana usług znakomicie w tym pomagała. A w pierwszym świecie jednak te dawne metody już nie były do końca tolerowane.

Ale jakie to właściwie ma znaczenie dla dzisiejszej sytuacji i ogółu rewolucji Energetycznej?

Niestety fundamentalne. Ponieważ utrzymanie obecnego systemu w Rosji i ogólnoświatowej, w miarę bezkarnej działalności ich państwowej siatki szpiegowsko-kryminalnej jest w żywotnym interesie zachodnich koncernów naftowych. A te same zachodnie koncerny naftowe mają olbrzymie wpływy w elitach politycznych Zachodu, a zwłaszcza USA. Śmiało można założyć, że Partia Republikańska w USA nie jest w stanie prowadzić żadnej polityki, która byłaby z tymi interesami sprzeczna. A co najmniej w każdej sprawie znajdzie się wystarczająco silne lobby, które takie pomysły by zablokowało.

Co znakomicie obserwujemy w obecnej amerykańskiej polityce. Zarówno wśród Republikanów, jak też Demokratów panuje konsensus, że Rosja musi przetrwać w obecnym kształcie i ustroju, a w razie zagrożenia jej upadkiem i rozpadem, pomoc dla Ukrainy musi być wstrzymana. I to się dzieje na naszych oczach.

Polityczne pewną różnicę robi jedynie frakcja powiązana z Charlesem Kochem, którego interesy naftowe są skoncentrowane wokół wydobycia w USA i Kanadzie, a Rosja i jej usługi nie są mu specjalnie do niczego potrzebne. On solidnie wspiera kampanię Nikki Haley, która ma pewną, choć naprawdę niewielką, szansę bycia kandydatem Republikanów obecnych wyborach. I to jest własnie pełen obraz dzisiejszej sytuacji: ocalenie światowego klimatu i gospodarki zależy od tego, czy faszyzujący nafciarze wygrają w USA wybory z faszystowską agenturą Kremla. Znaczy tu chodzi o prawybory w Partii Republikańskiej i Donalda Trumpa. Rzecz jasna będzie to oznaczać wprowadzenie do legislacji prawicowego rasistowsko-seksistowskiego pakietu i mnóstwo niepotrzebnego cierpienia i śmierci czarnych i kobiet. Ale to jest poświęcenie na które i tak musimy być gotowi.

Ale oczywiście jest też optymistyczna alternatywa. Ona wygląda tak, że nagle z mniej lub bardziej możliwych do wyjaśnienia powodów rosyjska infrastruktura naftowa przestanie działać. Jest oczywiście całkowicie mi obojętnym co się z tym stanie, ale jeśli tylko uszkodzenia będą wystarczająco poważne i trwałe, to cały ten bandycki twór musi implodować i usługi kryminalne zapewne znów zostaną sprywatyzowane. Ale ze zwykłymi mafiami będzie można sobie znacznie łatwiej poradzić.

Czyli realny, optymistyczny scenariusz wygląda tak, że ukraińska armia zdemoluje rosyjską infrastrukturę do poziomu załamania państwa. I wiemy, że tego nie robi głównie ze względu na naciski USA. Czyli znów dalszą alternatywą jest to, że albo USA zmienią swoją politykę (Nikki Haley prezydentem/ką) albo Ukraina będzie mogła sobie pozwolić na jej ignorowanie. A to ostatnie sprowadza się do niezwykle prostego pytania- czy są w stanie choćby utrzymać front bez dostaw amunicji z USA.

Jak widzimy pytanie o dostawy amunicji na front dziś, to jest pytanie o właściwie całą przyszłość świata i cywilizacji. I też dalszego przebiegu Rewolucji Energetycznej. Ponieważ czasu jest już właściwie za mało. I albo świat otworzy sobie drogę do szybkich zmian, albo zginie. Wśród cichego szumu plików bankotów przeliczanych przez naftowych bandytów.

Ale huku się nie ominie. Mamy jedynie wybór czy będzie to huk wystrzałów mordowanych aktywistów i antyoligarchicznych polityków czy wybuchy płonących rosyjskich rafinerii. I to ostatnie powinno być muzyką dla uszu każdego, kto chciałby, aby jego dzieci jeszcze oglądały cywilizowany świat. I tak znacznie bardziej mroczny i brutalny niż dziś, ale może cywilizowany.

A czy ja jestem ponury?

Nie.


15 Komentarzy

  1. Jacek Kobus pisze:

    Doświadczenie pokazuje, że moja opinia jest w tym temacie na pewno błędna. W inwazję Rosji na Ukrainę nie wierzyłem do ostatniej minuty. Było oczywiste, że Putin zgromadził co najmniej trzykrotnie za małe siły, aby wygrać tę wojnę w kilka dni i nie mogłem uwierzyć, że tego nie wie.

    Myliłem się.

    Jednak, jako profesjonalista, innej opinii mieć nie mogę. Nie po to wstawiali mi same piątki do indeksu, żebym teraz snuł fantazje nawet, jeśli rzeczywistość zaprzecza teorii 🙂

    Otóż: zniszczenie i rozpad Rosji nigdy nie było, nie jest i nie może być celem politycznym koalicji, która wspiera Ukrainę. Absolutnie żaden argument nie przemawia za takim stawianiem sprawy!

    1. W kategoriach „równowagi sił” rozbijanie Rosji nie ma sensu, bo głównym beneficjentem jej podziału z konieczności stałyby się Chiny, jako najbliższy sąsiad. Z jakiej racji NATO ma płacić za ułatwienie Chinom eksploatacji Syberii..?
    2. W kategoriach ideologicznych popieranie podziału Rosji miałoby sens tylko wtedy, gdyby regiony Rosji chciały niepodległości i były gotowe same o nią się upominać. Nic takiego nie zachodzi. Wręcz przeciwnie. Rosjanie może i nie pałają entuzjazmem wobec koncepcji oddania życia za ojczyznę, czego masowy eksodus poborowych najlepszym dowodem (skądinąd to samo można i o Ukraińcach napisać…), ale jakoś nie przejawiają publicznie woli likwidacji tejże ojczyzny. W zasadzie opozycja wobec Putina to tacy sami wielkoruscy imperialiści jak on sam, tylko obiecujący większą skuteczność… Popieranie czynem prawa Ukrainy do samostanowienia, a jednocześnie odmawianie takiego samego prawa Rosji jest nieco niespójne.
    3. W kategoriach pragmatycznych, ewentualny rozpad Rosji oznacza katastrofę humanitarną, ekologiczną i prawdopodobnie niekontrolowaną proliferancję broni jądrowej. To by bardzo źle wyglądało na ekranach telewizorów…
    4. Dodatkowo, obie strony tej wojny pogrążone są w głębokim kryzysie demograficznym. W efekcie zużywają zasób, którego im brakuje (ludzi, a w szczególności mężczyzn w wieku poborowym) po to, aby zdobyć potencjalnie jakiś zasób pustej ziemi, której i Rosja i Ukraina ma w nadmiarze. Gdzie tu sens..?

    Reasumując: celem koalicji wspierającej Ukrainę było powstrzymanie rosyjskiego projektu imperialnego możliwie jak najmniejszym kosztem. Cel ten został już osiągnięty. Po 2 latach walk nawet, gdyby Rosja ostatecznie podbiła Ukrainę (co wydaje się mało realne), to nigdy już nie zdobędzie dobrowolnego posłuszeństwa Ukraińców. Taki podbój osłabia, a nie wzmacnia. Koalicja zrobiła swoje, cel został osiągnięty, czego tu jeszcze chcieć i dlaczego ktokolwiek miałby za to płacić?

  2. Jacek pisze:

    @Jacek Kobus: w punkt (y). Od siebie dodam nieśmiałe wrażenie: nie tylko rozbicie Rosji nie leży w interesie tej koalicji. Również silna Ukraina im się bardzo nie podoba. Dlatego pomoc militarna jest bardzo dokładnie dawkowana, żeby przypadkiem SZU nie mogły przejść Dniepru i odepchnąć Ruskich poza granice.

    „obie strony (…) są w głębokim kryzysie demograficznym. W efekcie zużywają zasób, którego im brakuje (…), aby zdobyć potencjalnie jakiś zasób pustej ziemi, której i Rosja i Ukraina ma w nadmiarze. Gdzie tu sens..?” – przypomina się stare porzekadło: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Być może są już chętni do zagospodarowania tej pustej ziemi i/lub leżących w niej zasobów (uran, węgiel, gaz łupkowy… kto wie, czy nie coś jeszcze innego).

    A może np. jakimś małym ale bogatym i dobrze uzbrojonym kraju, otoczonym przez śmiertelnych wrogów, powstał plan ewakuacji całego (niedużego) narodu w bezpieczniejsze miejsce?

  3. Jacek pisze:

    @Jacek Kobus „Putin zgromadził co najmniej trzykrotnie za małe siły, aby wygrać tę wojnę w kilka dni i nie mogłem uwierzyć, że tego nie wie.” – kilka lat temu trafiłem w internecie na artykuł jakiegoś Rosjanina (nie pomnę adresu ni nazwiska). Facet na wskaźnikach ekonomicznych i demograficznych udowodnił, że administracja Putlera działą na szkodę Rosji. Artykuł kończył się pytaniem „głupota czy dywersja” a autor skłaniał się ku drugiej opcji.

  4. To nie jest żaden interes „zachodu”, tylko jasno i dokładnie pewnej części elit USA, aktualnie w administracji reprezentowanych przez Jacka Sulivana. Plan, koncept i ogląd sytuacji leżący u podstaw tego jest idealnie idiotyczny, a prezentowanie go jako czegokolwiek racjonalnego i sensownego jest tylko i wyłącznie wzmacnianiem interesów Kremla.

    Z tego ostatniego powodu przyznam, że poważnie zastanawiam się nad usunięciem powyższych komentarzy. Z jednej oczywiście trzymają standardy dyskusji i nie są czystym trollingiem, ale z drugiej- są to raczej głupoty i banały, do tego wspierające narrację Kremla. Ja lubię wolną i otwartą dyskusję, ale serwowanie narracji wrogiej ludzkości się w niej nie mieści.

    Jednak zanim coś z powyższym zrobię, to może ktoś inny powie swoje zdanie na ten temat?

  5. Top Gnu pisze:

    Nie usuwaj (chyba, że mowa o innych niż te, które aktualnie widzę) – mają wartość.

    Z innej beczki, jak widzicie przyszłość przedsiębiorczości w Europie, Polsce? Koszty energii będą tylko rosnąć, ryzyko też nie maleje. Sam rozważam zmianę ścieżki biznesowej, interesują mnie tylko kierunki związane z dobrem planety, klimatu, natury, ale cokolwiek eksploruję – trafiam na ścianę w postaci konkurencji w krajach z lepszymi cenami energii (bo mającymi w poważaniu emisyjność). Upraszczając, można powiedzieć że Chińczycy tanim prądem z węgla budują europejskie uzyski emisyjne, ale odcinając jednocześnie konkurencyjność.

  6. PawelW pisze:

    @Jacek Kobus / @Jacek

    Przede wszystkim, chciałbym zaznaczyć, że zgadzam się, iż doświadczenie może czasem zawieść nasze przewidywania, zwłaszcza w kontekście tak złożonych i dynamicznych sytuacji jak inwazja Rosji na Ukrainę. Niemniej jednak, uważam, że analiza tej sytuacji wymaga szerszego spojrzenia i uwzględnienia różnych perspektyw.

    Zgadzam się, że inwazja Rosji na Ukrainę była zaskakująca dla wielu osób, jednakże nie można z góry zakładać, że wszystkie obawy i przewidywania dotyczące tego konfliktu były błędne. Istnieją różne czynniki, które mogły wpłynąć na różne interpretacje sytuacji. Poczytuję autorów blogów, np. K.Wojczal, którzy już kilka lat wcześniej wskazali, że wojna tam wybuchnie, bez względu na wszystko:
    https://www.krzysztofwojczal.pl/geopolityka/europa-wschodnia/rosja-europa-wschodnia/do-2022-roku-rosja-wywola-wojne-w-europie-lub-na-bliskim-wschodzie/

    Jednakże, uważam, że argumentacja, że zniszczenie i rozpad Rosji nie jest celem politycznym koalicji wspierającej Ukrainę, jest bardzo jednostronna. Rozpad Rosji nie musi być celem wprost, ale fakt, że osłabienie Rosji może przynieść korzyści dla regionu, nie powinien być bagatelizowany. I na pewno nie jest to kwestia ułatwiania eksploatacji Syberii Chinom, ale raczej kwestia stabilności geopolitycznej.

    Dygresja: wartym jest zauważenia, że od czasów mongolskich najazdów, właśnie Chiny poprzez istenienie najpierw Imperium Mongołów, a później pozostałych po tym tworów, uzyskały siłowy pas transmisyjny swoich wpływów lądowych aż do Europy. Po co nam taki twór, który nadal działa w ten sposób?

    Podobnie, kwestia ideologiczna dotycząca popierania podziału Rosji musi być rozpatrywana w kontekście prawa narodów do samostanowienia. Nie można jednoznacznie twierdzić, że Rosjanie nie chcieliby niepodległości, gdyż opinie publiczne mogą być różnorodne i zależne od wielu czynników.

    Co do aspektu pragmatycznego, to oczywiście rozpad Rosji wiązałby się z wieloma trudnościami i zagrożeniami. Niemniej jednak, trzeba również brać pod uwagę, że istnieją sytuacje, w których dążenie do stabilności i demokracji może wymagać pewnych kompromisów i ryzyka.
    Mi się w tej kwesti podoba pewna niemiecka myśl ludowa: „lieber ein Ende mit Schrecken als ein Schrecken ohne Ende” czyli „Lepszy koniec z horrorem niż horror bez końca„. Bez zniszczenia tworu zwanego Rosją nie uzyskamy trwałego pokoju w tej części świata. Dlatego Ceterum censeo Russiam esse delendam

    Wreszcie, nie można zapominać o ludziach dotkniętych konfliktem i o ich cierpieniu. Jednakże, decyzje polityczne muszą być podejmowane na podstawie szerszej analizy sytuacji i konsekwencji.

    Podsumowując, uważam, że dyskusja na temat celów i konsekwencji konfliktu między Rosją a Ukrainą musi być prowadzona w sposób otwarty i z uwzględnieniem różnych perspektyw. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że koalicja wspierająca Ukrainę osiągnęła swój cel, gdyż sytuacja wciąż jest dynamiczna i pełna niepewności.

  7. mall pisze:

    Wrzucę tu małe 3 gr.: Wolski z wywiadzie u Sroczyńskiego zdementował chyba mit, że Ukraina wysyła młodych na wojnę: „Ukraina ma jeszcze pewne zasoby osobowe. Pobór na front objął mężczyzn powyżej 27. roku życia. Nie ruszano młodszych, żeby zachować biologiczną tkankę narodu. System odroczeń wyglądał tak, że jak szedł dziadek, to nie musiał iść ojciec, a jak szedł ojciec, to nie musiał iść syn. I dlatego u nas wciąż pokutują opowieści – wykorzystywane przez rosyjską propagandę – o młodych Ukraińcach, którzy się gdzieś bawią albo szwendają po galeriach handlowych, zamiast bronić ojczyzny.”

    źródło: https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,30745214,wolski-rosyjskie-czolgi-prace-na-warszawe-to-kiepskie-science.html

  8. @Top Gnu

    Jeśli szukasz odpowiedzi na pytanie z komentarza, to zajrzyj do maila podanego w formularzu komentarza

  9. Arturro pisze:

    @JacekKobus

    To byłeś w swoich przewidywaniach pewnym wyjątkiem, bo co do zasady osintowcy „cywilni” (ale zajmujący się militariami) byli przekonani, że ruskie wejdą – bo rozstawili wojska jak do ataku. Analitycy o wykształceniu wojskowym byli przekonani że nie wejdą – bo nie przeprowadzono mobilizacji a bez mobilizacji nie atakuje się przeciwnika, który posiada armię i potencjalnych chociażby przeciwników.

    „Racjonalni” analitycy mówili oczywiście, że Rosja nie zaatakuje Ukrainy bo to nie ma żadnego sensu. Wg. nich i wg. ludzi wychowanych w środowisku demokratycznym oraz mających pewne pojęcie o ekonomii, atak Rosji nie miał sensu. Problem w tym, że Putin i jego klika uważali, że ten atak ma bardzo duży sens, więc się do niego posunęli.

    @RewolucjaEnergetyczna @JacekKobus – wiem, że jest takie stare powiedzenie że „Anglia nie ma stałych sojuszników, Anglia ma stałe interesy”, za Anglię można podstawić dowolny kraj. Oczywiście Anglia żadnych interesów nie ma, bo jest bytem wydumanym przez ludzi żyjących na tym terytorium. Kraje interesów nie mają, ale w każdym kraju są ludzie, którzy utożsamiają swoje interesy z interesami kraju który reprezentują. Myślę, że dla skrócenia dyskusji można pisać iż „interesy kraju” = „interesy aktualnie rządzącej tym krajem kliki”. Zaznaczając oczywiście, kiedy się od tego uproszczenia odchodzi.

    @RewolucjaEnergetyczna – chyba chodzi Tobie o Jake Sullivan’a? To Jakub nie Jacek, więc Jake 🙂 Podejrzewam, że Jake może być przekonany, iż działa w interesie USA. To że my widzimy (a przynajmniej tak uważamy), że się myli, to inna sprawa. Ludzie masowo mylą swoje przekonania i przesądy z faktami, włącznie z tymi, którzy powinni tego unikać – czyli analitycy i politycy też. Co więcej – ludzie mają wryty „kod kulturowy”, przez który odbierają zachowania ludzi z innych kultur wg. sobie znanego klucza. I przez to błędnie je interpretują. Tak zrobiła Merkel odnośnie mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej (oraz mieszkańców Europy Środkowej), tak stale Rosjan interpretują mieszkańcy „starego” Zachodu, tak my interpretujemy zachowania Ukraińców a oni nasze (i to moim zdaniem jest istotna przyczyna obecnych zgrzytów na linii Polska/Ukraina). Co ciekawe – wszystkie te osoby są przy tym święcie przekonane, że rozumieją obce kultury poprawnie.

    Osoby które nie żyły wielu miesięcy, a najlepiej lat w innym kulturowo otoczeniu, mają słabe szanse aby zrozumieć, że te różnice istnieją. I pewne „niepodważalne” kwestie to tylko przekonania a nie fakty. 8 lat żyłem w Libii, w zasadzie się w niej wychowałem, nauczyłem się że szereg takich „pewników” jest przez Libijczyków rozumianych zupełnie inaczej. Po tym całym okresie bałbym się z całkowitą pewnością interpretować zachowania i intencje Arabów – zwłaszcza że znałem tylko Cyrenajczyków, mieszkających w dużym mieście i mniej więcej pochodzących z niższej klasy średniej. Jako dziecko/nastolatek.

    @mall – Wolski był właśnie tym analitykiem, który poprawnie przewidywał że Rosja zaatakuje, o czym pisał na (niedostępnym teraz) „wątku militarnym” na forum skyscrappercity (nie pytajcie czemu w pewnym momencie zagraniczne forum budowlane stało się głównym forum wymiany opinii polskich „miłośników” militariów i wojskowości – albo się komuś narażę, albo mi zaproponujecie aluminiową czapeczkę 😛 ). BTW – jak czasem podawałem tu czy u @futrzak dane o siłach lądowych Rosji, to m.in. na podstawie monografii, których Wolski jest współautorem.

  10. Matt Macief pisze:

    „ocalenie światowego klimatu i gospodarki zależy od tego, czy faszyzujący nafciarze wygrają w USA wybory z faszystowską agenturą Kremla. Znaczy tu chodzi o prawybory w Partii Republikańskiej i Donalda Trumpa. „

    Te wyniki to już mamy..? :<

    https://www.theguardian.com/us-news/2024/mar/06/nikki-haley-drops-out

  11. futrzak pisze:

    @Matt:

    Tak. I to jest bardzo smutna wiadomosc.

  12. PawelW pisze:

    @Arturro
    Ludzie masowo mylą swoje przekonania i przesądy z faktami (…)
    ludzie mają wryty „kod kulturowy”, przez który odbierają zachowania ludzi z innych kultur wg. sobie znanego klucza. I przez to błędnie je interpretują.(…)
    Osoby które nie żyły wielu miesięcy, a najlepiej lat w innym kulturowo otoczeniu, mają słabe szanse aby zrozumieć, że te różnice istnieją. I pewne „niepodważalne” kwestie to tylko przekonania a nie fakty.

    Excelent point!
    I niby w różnych krajach są experci od danych rejonów, kultur i mentalności, którzy doradzają politykom. Jednak problem polega na tym, że tacy niekoniecznie chcą tego doradztwa słuchać, właśnie myląc swoje przekonania z faktami.

  13. PawelW pisze:

    @Arturro / RE

    Jak to:
    https://defence-industry-space.ec.europa.eu/document/download/6cd3b158-d11a-4ac4-8298-91491e5fa424_en?filename=EDIP%20Proposal%20for%20a%20Regulation.pdf
    czytam, to się parę razy zapętliłem….

    Ale dobrze rozumiem, że się EU takim aktami prawnymi na działania w trybie wojennym przygotowuje?

  14. Jacek Kobus pisze:

    @Arturro jestem cywilem, ale doktorat pisałem (co prawda koniec końców go nie napisałem…) ze strategii. To pewnie dlatego.

    Przyznaję, że do tej pory nie rozumiem, dlaczego Putin zaczął tę wojnę. Wszystkie wytłumaczenia krążące po necie wyglądają albo totalnie absurdalnie, albo zwyczajnie nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

    Jedno z dwojga zatem: albo czegoś bardzo istotnego ciągle nie wiemy – albo nie należy Putina uważać za gracza racjonalnego i w tym drugim przypadku próby wyjaśniania motywów jego decyzji na gruncie strategii nie mają sensu. A kompetencji w zakresie psychiatrii nie posiadam…

    Mamy tu nad Wisłą małą historię wojenną. Prezydent Warszawy z wielkim dęciem w surmy zbrojne inwentaryzuje schrony, a w odpowiedzi moja skrajnie konserwatywna teściowa odpuszcza weekend z wnukami i ogródkiem żeby wziąć udział w antywojennej demonstracji.

    W kategoriach politologicznych to szum bez znaczenia. Rosja nie ma kim, ani czym zaatakować NATO, a żaden polityk na Zachodzie nie będzie tak szalony, żeby otwarcie wysyłać na Ukrainę żołnierzy (po cichu i incognito są tam od początku, ale to inna sprawa…). Więc nie ma w ogóle tematu.

    Ale w kategoriach psychiatrycznych..? Nie mam pojęcia…

  15. TT pisze:

    To może z innej beczki; w Hiszpanii chyba właśnie dochodzi do pojedynku kto kogo; elektrownie atomowe kontra PV i wiatr… ale warunki „pojedynku” są tak ustawione, że najprawdopodobniejszym rezultatem jest przegrana obu stron. Zaskakującą głęboko trzeba grzebać aby to zauważyć… a sporo wiadomości wygląda dość sensacyjnie i w zasadzie powinna być na pierwszych stronach serwisów.

    Jak ktoś jest zainteresowany – trzeba sprawdzić ceny energii na rynku dnia następnego i mix energetyczny (chwilowy a nie jakieś średnie) najlepiej za jakieś półtorej roku.

    A i nie dogrzebałem się jeszcze danych jaki procent rynku w Hiszpanii to transakcje terminowe i jak długie a jaki zalecany przez EU rynek dnia następnego.

Dodaj komentarz

Follow rewolucja energetyczna on WordPress.com